Ks. dr Jan Szarek Biskup Senior
Kazanie wygłoszone podczas nabożeństwa inaugurującego 8 Festiwal kultury protestanckiej. Wrocław 6.05 2018
Hasło: Przewodnie tych dni słowo ap. Pawła z listu do Gal. 5.11
„Chrystus wyzwolił nas, abyśmy w tej wolności żyli. Stójcie, więc niezachwianie i nie poddawajcie się znowu pod jarzmo niewoli.”
Tegoroczny 8 Festiwal Kultury Protestanckiej poświęcony „Przestrzeniom Wolności” wpisuje się także w ogólnopolskie obchody związane z setną rocznicą odzyskania przez Polskę niepodległości po pierwszej wojnie światowej.
Rok 1918 jest w naszych dziejach datą szczególną i ważną. Po ponad 120 latach niewoli, wysiłkiem wszystkich obywateli bez różnicy stanu i wyznania, wskrzeszona została niepodległa Rzeczpospolita. O ten fakt dziejowej sprawiedliwości modliły się i walczyły pokolenia. Dopełnił się on na oczach naszych ojców i dziadów. Dzisiaj my, córki i synowie tej ziemi, pochylamy głowy przed dziełem przodków i dziękujemy wszechmogącemu Bogu za dar wolnej Ojczyzny.
W tym roku jubileuszowym mamy prawo i obowiązek spojrzeć wstecz. Przede wszystkim po to, aby spytać, co Bóg pragnął nam powiedzieć i jakie przesłanie chciał przekazać, doświadczając nasz naród utratą wolności. Czy niewola i poniżenie nie były skutkiem naszych odwiecznych przywar i schorzeń? Czy prywata, stawianie własnego dobra ponad wspólne nie zdecydowały o dramacie schyłku XVIII wieku? Czy nie miała znaczenia deklaratywność wiary, ułomność w zwiastowaniu Ewangelii, nieumiejętność przekładania jej zasad na język życia publicznego?
Wydaje się, że nie doceniliśmy znaczenia faktu, że grzech jednostek może przerodzić się w wielki dramat całego społeczeństwa. Ponad stuletnie pielgrzymowanie w niewoli było doświadczeniem i prawdziwą pokutą wielu pokoleń. W 1918 r., posługując się słowami 126 psalmu, „byliśmy jak we śnie. Wtedy usta nasze były pełne śmiechu, a język nasz radości, wtedy mówiono wśród narodów: Pan dokonał z nimi wielkich rzeczy. Wielkich rzeczy dokonał Pan z nami, przeto byliśmy weseli”.
Zwróćmy jednak uwagę, że to już było inne pokolenie. Ci, którzy na własne oczy oglądali dramat rozbiorów nie weszli do Ziemi Obiecanej nowej Polski. Musieli pozostać „na pustyni” –zapłacić w imieniu wszystkich poprzednich pokoleń. Niczym biblijny Mojżesz stanęli na skale – decydującego kroku niedane im było jednak uczynić.
Drodzy Słuchacze,
Dzisiaj sytuacja jest odmienna. Żyją jeszcze ci, którzy po drugiej wojnie światowej powrócili kolejny raz z radością oraz z nadzieją. Żyją ludzie, którzy świadomie lub nie, wchodzili w role katów i ofiar. Ich dzieci noszą na sobie piętno bądź chlubę swoich ojców i dziadów. Tym większe wyzwanie, któremu – jeśli jest nam drogi los własnych dzieci i wnuków – musimy wspólnie sprostać. Jest to wyzwanie dla naszego człowieczeństwa i chrześcijaństwa. Egzamin zdawany ze sprawiedliwości i przebaczenia. Z umiejętności stosowania słów Jezusa Chrystusa w codziennym życiu.
Dzięki Bogu byt państwowy nie jest obecnie zagrożony. Większość z nas żyje w dobrobycie pomimo tego nie jesteśmy – jak mówią badania- ludźmi zbyt szczęśliwymi.
Na tym wszystkim jednak kładzie się cień. Cień naszych odwiecznych ułomności i przywar. Tendencja, aby patrzeć tylko swego. Egoizm społeczny i partyjny. Niesprawność organizacyjna. Nade wszystko jednak wielki dramat odejścia od Boga: ukrycie się w wygodzie zewnętrznego rytuału, w deklaratywności własnego chrześcijaństwa, więcej jesteśmy podzieleni na lepszych i gorszych. Jakże często tak drogo zdobytą wolność zamieniamy na swawolę.
Obowiązkiem chrześcijan jest dzisiaj powiedzieć jasno i otwarcie, że nie można w nieskończoność odcinać kuponów od sukcesu dnia wczorajszego.
Nie wolno zapominać o swoim Stwórcy, żyć na własny rachunek, jakby liczył się tylko pieniądz – bez zważania na drugiego człowieka. Musimy mieć świadomość, że każde odchodzenie od Ewangelii, każde odwracanie się od bliźniego, od istoty słabej, pokrzywdzonej, która nie może liczyć na pomoc, choćby wymiaru sprawiedliwości, administracji lub policji, ściąga na odpowiedzialnych za taki stan rzeczy sąd żywego Boga. Możemy za to drogo zapłacić w przyszłości.
Siostry i Bracia, motto 8 Festiwalu Kultury Protestanckiej kieruje nasze myśli i rozważania na osobę Jezusa Chrystusa, tym samym na podstawową przestrzeń wolności. Apostoł Paweł poświęcił 5 rozdz. listu do Galacjan wolności chrześcijańskiej „Chrystus wyzwolił nas, abyśmy w tej wolności żyli. Stójcie, więc niezachwianie i nie poddawajcie się znowu pod jarzmo niewoli” Wolność bez Chrystusa jest niebezpieczna. Oznacza ona, bowiem życie według ciała, według egoistycznych celów, życie według własnych pożądliwości.
W siódmym rozdziale Listu do Rzymian apostoł Paweł mówi o podwójnej naturze ludzkiej. Pokazuje walkę, jaka toczy się w naszym życiu pomiędzy duchem a ciałem. Dlatego nas napomina, „Bo wy do wolności powołani zostaliście. Tylko pod pozorem tej wolności nie pobłażajcie ciału, ale służcie jedni drugim w miłości” (Ga 5, 13)
Jak rozpoznać, czy żyjemy według ducha, czy według ciała?
Odpowiedź daje nam sam Pan Jezus w Ewangelii Mateusza: „Po ich owocach poznacie ich” (Mt 7,16). Tak, zatem kryterium jest proste: po owocach naszego życia można poznać, czy żyjemy według ducha, czy według ciała.
Dobrze wiemy, że aby były owoce, trzeba najpierw wysiać nasiona. A zatem tylko tam, gdzie nasienie Ewangelii wzejdzie poprzez moc Ducha Świętego, mogą być widoczne owoce. Tylko tam, gdzie gleba serca zostanie przeorana pod wpływem Słowa Bożego, rodzi się nowe życie, przynoszące dobre owoce.
Człowiek jako istota grzeszna jest z natury więźniem samego siebie, własnej cielesności. Owoce ciała, które apostoł Paweł wymienia w Liście do Galacjan, można streścić w trzech punktach. To przede wszystkim: zatracenie obrazu Boga, zatwardziały egoizm oraz izolacja, będąca wynikiem wrogiego nastawienia do otoczenia.
Zmiana naszego życiowego nastawienia, odrzucenie programu własnego „ja”, może dokonać się tylko przez wyzwalającą moc Słowa Bożego. Chrześcijańska wolność, darowana nam przez Jezusa Chrystusa, jest wyzwoleniem z niewoli grzechu do społeczności dzieci Bożych. Tylko pod kierunkiem Ducha Świętego możemy być wyzwoleni z niewoli uczynków ciała. To jest prawdziwa wolność. Duch Święty w nas sprawia, że stajemy się otwarci dla innych, gotowi do społeczności, przede wszystkim zaś Duch obdarowuje nas owocami ducha, z których miłość jest na pierwszym miejscu, gdyż stanowi dar szczególny, uniwersalny – jest, cytując Pismo Święte,- spójnią doskonałości.
Nie ma wolności bez odpowiedzialności. Znamy wszyscy popularne powiedzenie: „Wolność Tomku w swoim domku”. Jeżeli się dobrze zastanowimy to zauważamy, że ono jest nieprawdziwe, bowiem, wolność Pawła kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność Gawła.
Nasz reformator M. Luter w swoim traktacie „O wolności chrześcijanina” z 1520 roku powiada: „Chrześcijanin jest wolnym panem względem wszystkiego i nikomu nie podległym. Chrześcijanin jest najbardziej uległym sługą wszystkich i każdemu podległym”..W tym stwierdzeniu leży granica naszej wolności.
Pierwsze zdanie mówi o wolności człowieka wewnętrznego, duchowego, który jest zobowiązany do dobrych uczynków, by uzyskać zbawienie. Człowiek nie tylko nie musi, ale nie jest w stanie zasłużyć swoimi czynami na zbawienie. To Bóg go ratuje poprzez ofiarę Jezusa Chrystusa. A my ten dar możemy jedynie przyjąć przez wiarę. Dzięki Chrystusowi stajemy się wewnętrznie wolnymi.
Drugie powiedzenie reformatora uzupełnia pierwsze, mówi ono, że wolny w Chrystusie przez wiarę, jest zobowiązany do służby bliźniemu.
Tą naczelną prawdę reformacji ujął następująco: „chrześcijanin nie żyje w sobie i dla siebie, lecz w Chrystusie i dla swego bliźniego – w Chrystusie przez wiarę, w bliźnim i dla bliźniego przez miłość”.
W skrócie możemy powiedzieć, że wolność jest wolnością do miłości.
Nowe życie w chrześcijańskiej wolności może być przeżywane tylko wówczas, gdy jest kontrolowane przez Ducha Świętego. To właśnie miłość nadaje naszej egzystencji nową, jakość. Miłość nie bierze pod uwagę własnych racji, nie uznaje jakichkolwiek podziałów – rasowych, narodowościowych, socjalnych czy religijnych. Tylko dzięki miłości mogły i nadal mogą rozpoczynać się procesy, które bez niej nie byłyby możliwe. Jednym z nich jest proces pojednanie.
To miłość zmienia sytuację pomiędzy ludźmi, narodami i między Kościołami. Ona gromadzi nas już od ponad pięćdziesiąt lat podczas Tygodni Modlitw o Jedność Chrześcijan. Sprawia, że wznosimy się ponad bariery wyznaniowe, wychodzimy naprzeciw, potrafimy działać wspólnie dla dobra innych.
Zycie w wolności Chrystusowej zobowiązuje nas do przeciwstawiania się przejawom nienawiści, faszyzmu, antysemityzmu i nietolerancji. Są to złe duchy czasów współczesnych, przywoływane z dalekiej niekiedy przeszłości, ale Boża sprawiedliwość wymaga, abyśmy nie przyglądali się biernie ich rozprzestrzenianiu. Jednak sam protest często nie wystarczy! Jak powiedział ks. Jerzy Popiełuszko: „Chrześcijaninowi nie może wystarczyć potępianie zła, kłamstwa (…) chrześcijanin musi być rzecznikiem i obrońcą sprawiedliwości, dobra, prawdy i miłości”.
Tylko miłość i pojednanie pomiędzy Kościołami mogą nas nauczyć składania wiarygodnego świadectwa o Jezusie Chrystusie przed współczesnym światem, także w naszym kraju.
Taka też postawa naszych Kościołów daje nam – w dobie ważnych, decydujących przemian w Europie – szansę budowania wspólnej cywilizacji miłości rozumianej jako wskazanie ludziom drogi do Jezusa Chrystusa, Pana Kościoła powszechnego, który nas wyzwolił od grzechu ku miłości.
Niedziela dzisiejsza jak słyszeliśmy w nosi nazwę ROGATE – proście. Módlmy się do Wszechmocnego Boga o właściwe zrozumienie tego trudnego słowa „wolność” o wiarę czynną w miłość o to abyśmy nie stali się na nowo niewolnikami, recydywistami podlegli grzechowi
Amen