1. A wąż był chytrzejszy niż wszystkie dzikie zwierzęta, które uczynił Pan Bóg. I rzekł do kobiety: Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie ze wszystkich drzew ogrodu wolno wam jeść? 2. A kobieta odpowiedziała wężowi: Możemy jeść owoce z drzew ogrodu, 3. Tylko o owocu drzewa, które jest w środku ogrodu, rzekł Bóg: Nie wolno wam z niego jeść ani się go dotykać, abyście nie umarli. 4. Na to rzekł wąż do kobiety: Na pewno nie umrzecie, 5. Lecz Bóg wie, że gdy tylko zjecie z niego, otworzą się wam oczy i będziecie jak Bóg, znający dobro i zło. 6. A gdy kobieta zobaczyła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia i że były miłe dla oczu, i godne pożądania dla zdobycia mądrości, zerwała z niego owoc i jadła. Dała też mężowi swemu, który był z nią, i on też jadł. 7. Wtedy otworzyły się oczy im obojgu i poznali, że są nadzy. Spletli więc liście figowe i zrobili sobie przepaski. 8. A gdy usłyszeli szelest Pana Boga przechadzającego się po ogrodzie w powiewie dziennym, skrył się Adam z żoną swoją przed Panem Bogiem wśród drzew ogrodu. 9. Lecz Pan Bóg zawołał na Adama i rzekł do niego: Gdzie jesteś? 10. A on odpowiedział: Usłyszałem szelest twój w ogrodzie i zląkłem się, gdyż jestem nagi, dlatego skryłem się. 11. Wtedy rzekł Bóg: Kto ci powiedział, że jesteś nagi? Czy jadłeś z drzewa, z którego zakazałem ci jeść? 12. Na to rzekł Adam: Kobieta, którą mi dałeś, aby była ze mną, dała mi z tego drzewa i jadłem. 1 Mż 3,1-18

Historię „pierwszych rodziców” znają wszyscy. Czasami traktuje się ją jako uroczą, trochę naiwną, legendę o człowieku z gliny oraz wężu, który mówił ludzkim głosem. Niesłusznie, ponieważ to wyjątkowa opowieść, do dziś skrywająca wiele tajemnic i ukrytych znaczeń. Chciałbym opowiedzieć o kilku. Jedne będą przypomnieniem, inne mogą być zaskoczeniem.

Adam, to oczywiście popularne imię, ale w… Polsce. W Biblii jest natomiast imieniem wyjątkowym i unikalnym. Nikomu, poza pierwszym człowiekiem, takiego imienia nie nadano. Mało tego, w tradycji judaistycznej w ogóle nie nadaje się tego imienia chłopcom. Powód jest jeden – w Biblii „Adam” , to nie imię lecz tytuł zarezerwowany dla naszego „praojca”, tytuł oznaczający „człowieka”, „ludzkość” albo – jak wskazują niektórzy – „ziemię”, wszak z ziemi ludzkość powstała. Co może jeszcze ciekawsze, w języku hebrajskim rzeczownik „Adam” nie posiada liczby mnogiej. Nie ma takiej potrzeby. Adam już zwiera w sobie mnogość. Gdy więc Księga Genesis opowiada, że Bóg stworzył „Adama”, niekoniecznie oznacza to, że stworzył jednego, konkretnego człowieka. Zdanie to można rozumieć szerzej, mianowicie, że Bóg stworzył ludzkość albo rodzaj ludzki.

W przypadku „Ewy” jest równie ciekawie. „Ewa”, to też popularne imię, ale nie w Biblii. Tam użyte jest wyłącznie w odniesieniu do „pramatki”. „Ewa” zatem, to także tytuł, oznaczający „życie”, „dająca życie”, „dawczyni życia”. Ale to nie wszystko. W imieniu czy bardziej precyzyjnie w tytule „Adam” została ukryta całą ludzkość. Jeszcze większa tajemnica tkwi w tytule „Ewa”.

„Ewa” po hebrajsku brzmi „Chawa, jej arabskim odpowiednikiem jest „chajja”, a aramejskim „chiwija”. To zaś oznacza, że tytuł „Ewa” może być przetłumaczony także jako – uwaga! – „wąż”. Otwiera się przed nami niezwykła tajemnica.

Rajskiego węża zazwyczaj utożsamia sie z szatanem. Ale to daleko idąca interpretacja. W opowieści z Księgi Genesis szatan nie został ani razu wspomniany. Mało tego, idea szatana, jako upadłego anioła, w czasach, gdy była spisywana historia pierwszych ludzi, jeszcze nie istniała.

Tradycja, zwłaszcza chrześcijańska, nadała wężowi i rajskiej pokusie, bardzo negatywne znaczenie. Dlatego tak łatwo było utożsamić węża z szatanem. Jeszcze łatwiej było wskazać na Ewę jako tę, która bez oporów dała się skusić i sama stała się kusicielką. Adam, został potraktowany nieco łagodniej i jest postrzegany bardziej jako ofiara węża i pierwszej kobiety. Ewa stając się niemal synonimem naiwności i uległości szatańskiej pokusie, mogła zostać mocno skrzywdzona przez tradycję.

Można jednak na tę historię popatrzeć inaczej, znacznie głębiej. Trzeba tylko – choć na chwilę – uwolnić się od złych skojarzeń związanych z wężem-szatanem i jego dość ordynarną pokusą. Zamiast tego spróbujmy dopuścić do siebie następująca myśl:

Ewa, jako kobieta jest pięknym i potężnym symbolem życia, Ewa, jako wąż, jest natomiast symbolem wykuwania się istoty człowieczeństwa – istoty zdolnej poznać dobro i zło”. Ewa, to zatem ta część w nas, która chce poszukiwać, wykraczać poza swoje ograniczenia, jest ciekawa, twórcza, odważna, choć musi za to zapłacić wysoką cenę, czasem najwyższą. Gdy zetrzemy z biblijnej opowieści warstwę tradycji, możemy dostrzec Ewę, jako symbol budzenia się w człowieku pytania o wolność, o możliwość podejmowania własnych decyzji, o zdobywanie wiedzy, ze wszystkimi tego konsekwencjami.

Do tego momentu, najwyższą wartością życia rajskiego było posłuszeństwo. Gdy w Ewie zrodziło się pytanie „dlaczego?” ludzkość wykonała symboliczny krok ku wolności. Zapłaciliśmy i płacimy za to wysoką cenę. Wystarczy rozejrzeć się dookoła. Ale tak naprawdę, dopiero w Ewie, w jej kroku ku samodzielności, staliśmy się istotami zdolnymi kochać. Tylko istota wolna – znająca dobro i zło – potrafi docenić szczęście, gdyż wie co to nieszczęście, potrafi docenić zdrowie, bo zna chorobę, potrafi docenić życie, bo ma świadomość śmierci, i wreszcie potrafi kochać, bo wie, jak puste jest życie bez miłości.

W jakimś stopniu to, czego symbolicznie dokonała Ewa, stworzyło nas takimi, jakimi jesteśmy. Z bezwolnych istot, znających jedynie posłuszeństwo oraz groźbę kary, staliśmy się ludźmi w ścisłym tego słowa znaczeniu. Wąż nie kłamał, gdy mówił: „Będziecie jak Bóg”. Nie obiecał, że człowiek stanie się potężny jak Bóg, wszechmocny, bądź wszechwiedzący jak Bóg. Wąż powiedział jedynie, że tak jak Bóg, człowiek pozna dobro i zło. I poznał, poznaliśmy i wciąż poznajemy.

Gdyby w historię Ewy wejść jeszcze głębiej, to odkryjemy, coś jeszcze. Choć będzie to raczej spostrzeżenie religioznawcze, ale może ciekawe. Skoro w językach semickich „Ewa” oznacza tyle co „wąż” albo nawet „wężyca”, to znaczy, że w biblijnej opowieści został ukryty pradawny, mocno kiedyś rozpowszechniony w wielu wierzeniach, mit animistyczny. Zgodnie z nim węże nie są wrogami ludzi, lecz… przodkami. Liczne kultury animistyczne wyznają wiarę, że ludzie pochodzą od zwierząt, w tym także od węży, a historia biblijna, choć głęboko ten mit w sobie ukrywa, nie zaprzecza mu, ale nadaje nowe znaczenie – widząc w opowieści o Adamie, Ewie i wężu proces tworzenia człowieka – nie w sensie fizycznym czy biologicznym, ale w znaczeniu duchowym i etycznym.

Człowiek zatem pochodzi od Boga, posiada w sobie obraz jego wielkości i nieskończoności. Pyta o Niego, nieustannie Go szuka, niczym raju utraconego. Wie, że bez Boga umiera. Wie, że potrzebuje miłości, która jest istotą życia. Nie byłby jednak nigdy do tego zdolny, gdyby – mówiąc biblijnym obrazem – pozostał w raju. Posłuszny, bezpieczny, może degustujący daktyle w cieniu palm, ale nie wolny. Nie byłby w istocie człowiekiem, doświadczającym tego, co nas tworzy – dobra i zła.

Ktoś zaprotestuje – o jakiej wolności mowa, po wyjściu z raju? Przecież człowiek stał się niewolnikiem grzechu! To prawda, ale dzięki temu, że doświadczyliśmy niewoli poznaliśmy wolność, zatęskniliśmy za nią, zapragnęliśmy jej. W mitycznym raju być może przypominalibyśmy zabawki nakręcane na kluczyk, które – oczywiście – są posłuszne, jak to zabawki lub co najwyżej wytresowane zwierzęta – bez własnej woli, bez refleksji, bez mocy twórczej, a ponad wszystko bez miłości. A przecież Bóg, który nas stworzył jest miłością. Może więc warto przemyśleć jeszcze raz opowieść o stworzeniu ludzkości? Może nie jest tak, że Bóg chciał stworzyć posłuszne zabawki, ale one mu się wymknęły spod kontroli, bo bezmyślną kobietę i łatwowiernego mężczyznę skusił podstępny wąż-szatan?

Myślę, że historia o pierwszych ludziach mówi o czymś innym– opowiada o stworzeniu człowieka zdolnego do miłości. Wyjście pierwszych ludzi z raju może wcale nie było rodzajem klapsa za nieposłuszeństwo, bo mieli być tacy posłuszni, tacy pocieszni, ale się Panu Bogu nagle zepsuli… Może stworzenie wcale się nie wymknęło Bogu spod kontroli? Może opuszczenie raju, było nieuniknionym aktem stworzenia człowieka, aby poznał dobro i zło, i był zdolny do prawdziwej miłości?

Może – idźmy dalej – śmierć Jezusa na krzyżu, wcale nie była aktem naprawczym, mającym na celu umożliwienie powrotu do mitycznego raju i tego, co już było? Może krzyż, to akt stwórczy? Może stworzenie wciąż trwa, gdyż wciąż rodzą się ludzie, wciąż poznają dobro i zło, wciąż szukają Boga i miłości, wciąż pragną odkupienia, gdyż wiedzą, że to jedyny ratunek przed nienawiścią i śmiercią?Adam, Ewa-wąż, ludzkość, życie – poznanie dobra i zła. To nie naiwna historyjka dla dzieci na dobranoc. To potężna, wciąż skrywająca tajemnice, opowieść o nas – o szukaniu szczęścia, nieskończoności, miłości. To historia upadania i podnoszenia się, zagubienia i nadziei, zwątpienia i wiary, niewoli i wolności, potępienia i odkupienia – historia poznawania dobra i zła – a ponad wszystko historia stworzenia, czyli miłości, która jest zakorzeniona w Bogu, miłości, która czasem boli i roni łzy, ale jest wolna i nigdy nie ustaje.